wtorek, 14 lutego 2012

Czym jest improzja?

Jestem kompletnym amatorem. Albo mam niezbyt dużą wiarę w siebie.

Poza tym jestem fanem improwizacji i chcę tę zdolność rozwijać, aby być lepszym twórcą.
W tej chwili tworzę komiksy i filmy - oba zawsze tworzone bez wstępnego pomysłu - przez improwizację właśnie. Po takim twórczym szale wszystko jest nieco obrabiane, a ostre kanty zostają wycięte lub wygładzone.
Tutaj chcę spróbować czegoś innego - chcę się wytrenować na wybornego improwizatora, który nie musi niczego obrabiać ani uładniać - może bez problemu wskoczyć na scenę w dowolnej chwili i stworzyć coś zabawnego.
Co jest najtrudniejsze bez obecności drugiej osoby (dlatego jednoosobówki będą się pojawiały najczęściej*).
Podsumowując na tej stronie codziennie będzie się pojawiać parominutowa audycja w której improwizuję ja i czasem jeszcze ktoś.
Zapraszam zainteresowanych do pisania komentarzy i w jakiś sposób brania udziału w zabawie (nie wiem jaki).


*także dlatego, że mało kto ma czas codziennie nagrywać

6 komentarzy:

  1. Elo, Dę. Pominę fazę wpisywania w komentarz kilkunastu cytatów z twoich filmów i komiksów i przejdę do rzeczy.
    Uważam, że improwizacja powinna być filmowana, nie tylko nagrywana. Jest to kwestia tego, że musisz oduczyć się wielu odruchów ciała [takich jak wzdychanie, które słyszę w twojej audycji nagminnie a które w wersji "video" psułoby rolę. No i musisz się nauczyć też wielu nowych.
    Poza tym, pomysł jest git i jest dobrym sposobem żeby się jakoś zmusić do ćwiczenia.
    I zapraszaj gości, choćby to miała być twoja dziewczyna czy ktoś (to nawet dosyć dobry wariant, bo może będzie próbowała cię dodatkowo "wkopać"], bo sztuka improwizacji jest sztuką reagowania i riposty.
    Oczywiście zrobisz jak chcesz, imma just sayin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz całkowitą rację, Mew3. Niestety filmowanie w tej chwili nie jest zbyt możliwe (będę nagrywał wieczorami, a moja kamera nie da sobie z tym rady - poza tym bez kamerzysty będę musiał się skupiać na utrzymywaniu w kadrze). Może parę razy i tak spróbuję, gdy będę miał okazję.

    Z ludźmi improwizuje mi się trochę łatwiej, dlatego przede wszystkim chcę się nauczyć robić coś z niczego, bo marzy mi się improwizowany standup. Ale wiem, że partnerzy są ważni - dlatego ich nie wykluczyłem i będą się przewijać. Różni, bo chcę się nauczyć grać do każdego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Improwizowany stand-up jest mega trudną działką i zazwyczaj odbywa się metodą o której mówił przy okazji jakiegoś-tam wywiadu Bałtroczyk - takich zakładek w pamięci, że ma sobie taką bibliotekę historii i dowcipów, i nie musi niczego się uczyć na pamięć bo w biegu mu się te szufladki właśnie otwierają. A coś o tym wie, bo konferansjer improwizuje 100 razy częściej niż kabareciarz i musi przy tym pozostać naturalny.
    Pozostanie w kadrze nie jest tak trudne, jeśli odruchowo chce ci się chodzić kiedy mówisz [mam tak] - siedź. To i tak lepsze niż nagrywanie samego głosu.
    Nie będę ci polecał Whose Line Is It Anyway [bo skoro interesujesz się improwizowaną komedią, to w zasadzie jest to biblia], ale Wayne Brady który grał tam wiele lat ma gdzieś w necie nagrane wykłady o improwizacji scenicznej. [No i rzecz jasna innych materiałów też jest pewnie od groma]

    OdpowiedzUsuń
  4. Whose Line Is It Anyway mi się nie podoba - czasem coś świetnego wpadnie, ale generalnie wygłupy. Czuję w kółko, że zmarnowany potencjał naprawdę ciekawych zadań.
    Co do biblioteki - właśnie próbuję ją poszerzyć tymi zadaniami. Nie czytam wywiadów i opinii o improwizacji, bo brak bezpośrednich porad pomaga mi szukać swojej drogi. Wolę oglądać gotowe rzeczy (polecam pierwszy sezon animowanego Home Movies, jeśli znasz angielski - 90% improwizacja) i z nich wyciągać to, czego szukam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, mi zawsze WLIIA wydawało się cholernie dobre, choć oczywiście nie jest to jakiś genialny dowcip, to sprawia mi ogromną przyjemność samo obserwowanie improwizujących ze sobą kabareciarzy - podkładających sobie świnie, ale też nie raz wyciągających się ze scenicznego "zacięcia". A przy tym nie miałem efektu "Każdy zrobiłby to lepiej", który notorycznie dopada mnie przy chociażby polskich Spadkobierców, na których czasem tylko rzucę okiem ze względu na ekipę starszych artystów - Bałtroczyk, Andrus, niektórzy goście.
    W Whose Line jakoś ekipa zawsze sobie świetnie radziła, czasem tylko widać zmęcznie i/lub brak pomysłów i idą, tak jak mówisz, w wygłup.
    Na Home Movies zerknę, ale znając moją niechęć do animacji pewnie dużo nie pooglądam.
    Skupianie się na gotowych dziełach jest generalnie podstawą, ale zawsze ceniłem zdanie ludzi bardziej w czymś doświadczonych, bo wcale nie muszą ci nic zarzucić, a naprawdę dysponują momentami przydatną wiedzą. Własne doświadczenie to jedno, ale zawsze warto posłuchać kogoś kto od lat tworzy [nazywam to ogólnie, bo ofc nie tylko o improwizację tu chodzi] i to na poziomie znacznie bardziej profesjonalnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, jestem taki uparty.
    Kim jesteś?

    OdpowiedzUsuń